Pierwsze refleksje z keynote’u otwarcia Dreamforce 2025
- 14 października 2025
Salesforce nie tyle pokazał dziś nowe funkcje, co nowy sposób myślenia o pracy – i to pracy sterowanej agentami AI, osadzonymi w narzędziach, które już dobrze znamy. Agentforce 360 to nie pojedynczy produkt. To propozycja nowej architektury cyfrowego przedsiębiorstwa. Pytanie nie brzmi już: „czy wdrożyć AI?”, lecz: „czy jesteśmy gotowi zarządzać autonomią systemów?”. Dreamforce 2025 nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Ale zadaje bardzo ważne pytania.

Dotychczasowe fale innowacji – chmura, mobile, social – budowały narzędzia wspierające człowieka. Teraz Salesforce proponuje coś bardziej radykalnego: agentów AI, które same inicjują działania, podejmują decyzje, nadzorują procesy i raportują efekty.
W teorii brzmi to jak kolejny krok automatyzacji. W praktyce – zmienia rolę człowieka w firmie. Pracownik nie tyle wykonuje zadania, co zarządza ekosystemem agentów. To nie jest już AI jako dodatek. To współpracownik.
Czy to działa? Przykłady z keynote’u – Dell, PepsiCo, Pandora – sugerują, że tak. Ale nie ma jeszcze danych, które pokazałyby, jak szeroka i trwała może być taka zmiana. Dziś jesteśmy raczej na etapie „proof of concept w wersji enterprise”.
Jeśli którakolwiek zapowiedź z Dreamforce 2025 ma szansę wejść do mainstreamu, to właśnie ta. Salesforce redefiniuje Slacka jako „warstwę operacyjną AI”. Agent pracujący na danych CRM, IT, HR ma działać bezpośrednio w Slacku – rozmawiać z użytkownikami, analizować sytuację, proponować działania.
To pomysł bardzo logiczny. Po co przełączać się między aplikacjami, skoro AI może przyjść do nas tam, gdzie i tak spędzamy większość czasu?
Ale to także wyzwanie: kto będzie zarządzał tą aktywnością? Jak ustawić priorytety, kontrolę, przejrzystość? Czy użytkownicy zaufają Slackowi, który nie tylko „mówi”, ale też działa za nich?

Wystąpienie Marca Benioffa przyniosło nowe pojęcie: agentic divide. To różnica między firmami, które są gotowe do wykorzystania agentów AI (bo mają dane, strukturę, zasoby), a tymi, które są nadal analogowe w cyfrowym świecie.
Salesforce sugeruje, że przepaść ta będzie się pogłębiać. To ważne ostrzeżenie, szczególnie dla średnich firm. Bo AI nie jest tania. Nie chodzi o licencję, ale o gotowość danych, zasobów ludzkich, zmianę procesów.
W tej refleksji jest cień samokrytyki – bo choć Salesforce obiecuje prostotę i dostępność (Agentforce Vibes, Builder), jego własne narzędzia nadal wymagają zaawansowanego ekosystemu.

Salesforce chwali się, że w systemie działa już ponad 300 agentów. To robi wrażenie. Ale rodzi też pytania:
Agentforce Script i narzędzia deterministyczne to odpowiedź – możliwość pisania „scenariuszy zachowań” dla agentów. Ale to wymaga nowej kompetencji. Biznes będzie musiał nauczyć się myśleć nie tylko w kategoriach procesów, ale i intencji, granic, kontekstu.
Marc Benioff podkreślił, że Salesforce nie postrzega AI jako substytutu pracy, lecz jako „rozszerzenie człowieka”. To stanowisko etycznie poprawne. Ale czy zgodne z praktyką?
Jeśli agent odpowiada na maile, analizuje dane, planuje działania i podejmuje decyzje – to gdzie jest człowiek? Czy nie ryzykujemy zepchnięcia użytkownika do roli audytora własnych narzędzi?
To pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi. Ale będzie coraz bardziej palące. Bo kiedy AI staje się partnerem, trzeba mu nadać status – i ramy odpowiedzialności. I trzeba nauczyć się z nim współpracować – nie tylko technicznie, ale kulturowo.
Dreamforce 2025 nie przyniósł fajerwerków. Przyniósł coś cenniejszego: konsekwentną wizję. Salesforce nie „goni AI”, lecz tworzy system, który ma ją oswoić – poprzez dane, Slacka, procesy i warstwę zarządzania. Agentforce 360 nie jest „produktem do wdrożenia”, ale środowiskiem, które ma ewoluować wraz z firmą.
Ale kluczowa refleksja pozostaje otwarta:
Czy jesteśmy gotowi na współpracę z agentami AI – nie jako użytkownicy narzędzi, ale jako menedżerowie autonomicznych bytów cyfrowych?